Kanadyjska pisarka rozwija wątki mitu o Odysie, skrótowo
potraktowane przez Homera, wskazując inny sposób odczytania starożytnego
przekazu. Nie znaczy to jednak, że podsuwa gotową interpretację. Nic tu nie
jest pewne. Czy Odyseusz był godnym podziwu i szacunku herosem, czy zręcznym
oszustem i spryciarzem? (Chyba nieprzypadkowo jego cechą charakterystyczną są…
krótkie nogi.) Czy rzeczywiście w drodze na Itakę dokonywał bohaterskich czynów
i rozkochiwał w sobie boginie, czy też – jak twierdzą inni – awanturował po
oberżach i błąkał po zamtuzach? Czy plotki o niewierności Penelopy to zemsta
służek, czy też tkwi w nich ziarno prawdy?
Relacja zdradzanej żony czyni opowieść o Odysie pełniejszą.
Atwood udziela też głosu tym, z których zdaniem przez lata się nie liczono:
dwunastu służącym – powieszonym, choć nie miały wpływu na swój los i nie były
winne temu, co je spotkało. Dziewczęta oskarżają nie tylko Odyseusza, ale i
samą Penelopę. Królowa nie okazała się lepsza, nie zadbała właściwie o te,
które wykonywały jej polecenia, i dzięki którym zdołała obronić się przed
zalotnikami.
Mit o Odyseuszu w tym ujęciu wydaje się zaskakująco aktualny.
Jest opowieścią o ludzkiej naturze, relacjach rodzinnych, motywach postępowania
i bardziej lub mniej cenionych wartościach. Świat starożytnych do złudzenia
przypomina czasy współczesne – i wtedy, i obecnie własna korzyść jest stawiana
na pierwszym miejscu, uczucia innych lekceważone, a powierzchowność ceniona
wyżej niż mądrość. Drugie spotkanie z twórczością Margaret Atwood okazało się
znacznie bardziej udane niż pierwsze. I z pewnością nie będzie ostatnim.
Moja ocena: 5,5/6