piątek, 17 września 2010

Boska trucizna – Anton Cziż


Akcja rozgrywa się na początku 1905 roku, w Petersburgu ogarniętym nastrojami rewolucyjnymi. Dozorca znajduje w śnieżnej zaspie martwą młodą kobietę. Śledztwo prowadzi radca kolegialny Rodion Gieorgijewicz Wanzarow. Z pozoru proste dochodzenie szybko zaczyna się komplikować. Nie można określić przyczyny śmierci kobiety, w dodatku kolejną ofiarą jest podejrzany o jej zabójstwo profesor Sieriebriakow. W sprawę są zamieszane tajemnicze kobiety w woalkach oraz tajne carskie służby. Do tego ktoś grozi Wanzarowowi i jego rodzinie...

Autor jest nazywany w Rosji drugim Akuninem, ale moim zdaniem to krzywdząca opinia. Akunina rzuciłam po kilkunastu stronach, od „Boskiej trucizny” nie mogłam się oderwać. Misterna intryga, klarowny język i wyborne poczucie humoru autora sprawiają, że książkę czyta się z przyjemnością. Dodatkowym smaczkiem jest obecność znanej postaci historycznej, która pojawia się pod koniec powieści. To pierwsza książka z serii o Wanzarowie – jeśli zostaną wydane kolejne, z pewnością po nie sięgnę.

Moja ocena: 4,5/6

niedziela, 12 września 2010

Bar dobrych ludzi – J.R. Moehringer


Manhasset, przedmieścia Nowego Jorku, dzielnica Irlandczyków i Włochów. Stał tam bar Dickens (później Publicans), urządzony tak, jakby go w całości przeniesiono z irlandzkiego hrabstwa Donegal. Wychowywany bez ojca JR tam właśnie szukał towarzystwa mężczyzn, którego na co dzień mu brakowało. Z czasem bar stał się dla niego miejscem, gdzie świętował sukcesy i przetrawiał porażki, szukał odpowiedzi na nurtujące go pytania.

Wspomnienia Moehringera są jednocześnie hymnem na cześć Dickensa, zapisem trudnego dorastania, historią wielkiej i niespełnionej miłości oraz opowieścią o tym, co kształtowało przyszłego dziennikarza i pisarza, laureata nagrody Pulitzera. Autor opisuje dom, w którym się wychowywał, i ludzi, którzy wywarli nań największy wpływ. Matkę, wszelkimi siłami próbującą samodzielnie utrzymać siebie i syna. Dziadka ekscentryka, który wobec obcych umiał być czarującym człowiekiem, ale domownikom uprzykrzał życie. Wujka Charlie’go, który wraz z kolegami z baru zabierał małego JR na plażę. Księgarzy Billa i Buda, którzy zadbali o jego rozwój duchowy i skłonili, aby złożył dokumenty na wymarzony uniwersytet w Yale. I nieobecnego ojca, z którym spotkał się zaledwie kilka razy w życiu.

Mnogość wątków sprawia, że można by pisać o tej powieści jeszcze długo, a i tak nie udałoby się oddać jej uroku i klimatu. „Bar dobrych ludzi” jest napisany pięknym, prostym językiem, nie brakuje w nim humoru. To jedna z tych książek, które czyta się zachłannie, nie chcąc jednocześnie, aby się skończyły.

Moja ocena: 6/6