niedziela, 5 lutego 2012

Sahib – Nenad Veličković


Epistolarna powieść Veličkovicia, pisana lekkim i pełnym humoru językiem, to na pierwszy rzut oka obraz Bośni kilka lat po wojnie bałkańskiej. Jej bohaterem jest Anglik, tytułowy Sahib, pracownik międzynarodowej organizacji humanitarnej. Swoje wrażenia opisuje w listach do partnera. Oprócz typowych opowieści o pracy odnotowuje w nich różnice kulturowe, które zadziwiają go, bawią, a nieraz bulwersują (jak np. to, że otwarcie rozmawia się o wysokości pensji). Według jego relacji Bośnia jest krajem nadal niebezpiecznym, bo zaminowanym. Bośniaccy parlamentarzyści całymi dniami debatują nad drobiazgami bez znaczenia, a natychmiast dogadują się wyłącznie w sprawie immunitetu (s. 76). Kobiety przedwcześnie się starzeją, bo cały trud wychowania dzieci, przy jednoczesnej pracy zarobkowej, spada na ich barki. Edukację prowadzi się w przepełnionych klasach (po trzydzieścioro pięcioro dzieci zamiast piętnastu). Program lokalnej telewizji składa się z serwisu informacyjnego o wpół do ósmej, kłótni w miejscowym studiu, kilku reklam i telenoweli (s. 115). Przede wszystkim jednak Bośnia jest krajem, gdzie emerytom nie wystarcza środków na zaspokojenie podstawowych potrzeb, a ludzie wykształceni pracują znacznie poniżej swoich kwalifikacji. Mimo to wciąż zachowują godność, a nawet ośmielają się wypowiadać krytycznie o zachodniej kulturze, co bohatera powieści mocno drażni. Wprawdzie od początku uważał Bośnię za prowincję i odnosił się do jej mieszkańców w lekceważący sposób, z czasem jednak jego stosunek do nich stał się jawnie pogardliwy: nieustannie się dziwię, widząc, że miejscowi uważają nas za równych sobie. Minie jeszcze dużo czasu, zanim do nich dotrze, że nie trzeba być czarnym, żeby być niewolnikiem (s. 103). Nie jest w tym odosobniony, podobnie zachowują się pozostali pracownicy organizacji. I tak „Sahib” pomału okazuje się powieścią o tym, jak bogate kraje traktują biedniejsze państwa, co dobrze puentuje następujący cytat: kilka krajów rozwiniętych sprzedaje broń tym nierozwiniętym, które niszczą się nawzajem, a wtedy te rozwinięte odbudowują nierozwinięte za pomocą swoich przestarzałych technologii, biorąc w zamian surowce, energię bądź tereny pod bazy wojskowe (s. 115).
Książka należy do gatunku czytanych lekko i szybko, ale na długo zapadających w pamięć. Warto.

Moja ocena: 5/6