środa, 23 stycznia 2013

Miasteczko – Alice Taylor



Gdy za oknem ciemno, dżdżysto i ponuro, jakże przyjemnie jest zawinąć się w ciepły koc, postawić obok kubek gorącej herbaty z miodem i cytryną, i przenieść do Innishannon z początku lat 60. ubiegłego wieku. Do tego niewielkiego miasteczka Winston Churchill przyjeżdżał jako chłopiec na wakacje. Miało ono swój wyjątkowy klimat m.in. dzięki temu, że wszyscy się tam znali. Autorka przybliża czytelnikom jego historię, dokumentuje przemiany, których była świadkiem. Z sympatią i szacunkiem opisuje mieszkańców Innishannon i ich pracę na rzecz społeczności miasteczka. Na kartach swojej książki sportretowała m.in. George’a, malarza i dekoratora, przyjaźniącego się z miejscowym lekarzem, kowala Billy’ego, będącego mistrzem w swoim fachu, położną zwaną powszechnie Pielęgniarką, która przez lata pomogła setkom dzieci bezpiecznie przyjść na świat, a matki wspierała radą i pomocą.

Drugim wątkiem jest życie rodzinne autorki. Opisuje ona doświadczenia będące udziałem wielu kobiet: wejście w dorosłość, początki małżeństwa, trudy pierwszego macierzyństwa i rozczarowanie codziennością żony i matki. Owo rozczarowanie stało się impulsem do działań, które zmieniły nieco charakter miasteczka, ale też ubarwiły egzystencję pisarki. Taylor wraz z mężem najpierw założyła pensjonat, goszczący turystów z Europy i Ameryki, a później pierwszy supermarket w Innishannon. Podobnie jak stary sklep stał się on miejscem spotkań towarzyskich. Mieszkańcy nie wyzbyli się dawnych zwyczajów, nadal traktując robienie zakupów jako okazję do pogawędek z napotkanymi sąsiadami i znajomymi. Dzięki temu, ku radości właścicieli, supermarket zyskał atmosferę małomiasteczkowego sklepu.

Wspomnienia autorki są wolne od nostalgii za minionymi czasami, próżno też szukać w nich ckliwości. Taylor opisuje wszystko w sposób konkretny i rzeczowy, wplatając w opowieści zabawne anegdoty. Książka jest przepojona humorem i pełna optymizmu. Widać w niej ogromną miłość autorki do jej miejsca na ziemi, którą pięknie wyraziła w ostatnim rozdziale. Wspomnienia Alice Taylor umiliły mi kilka grudniowych wieczorów. Basiu – dziękuję, że pozwoliłaś wycyganić od siebie tę książkę :-).

Moja ocena: 5,5/6