środa, 22 maja 2013

Wyniki losowania



Dziękuję za wszystkie zgłoszenia i miłe słowa dotyczące zakładek. Jak zwykle rolę maszyny losującej wziął na siebie mój Brat. A oto wyniki:



Domek wędruje do Momarty
Truskawki pofruną do Soulmate
Auto trafi do Izusr
Serdecznie gratulujemy zwyciężczyniom! :-)

sobota, 18 maja 2013

Zakładki do wzięcia


Skoro mają takie powodzenie, niech idą w świat. Do wzięcia są trzy kolejne zakładki narożnikowe.  Proszę o zadeklarowanie w komentarzu, która najbardziej się podoba. Można wyrazić chęć przygarnięcia jednej, dwóch, a nawet wszystkich trzech. Zgłoszenia przyjmuję do środy 22 maja do godziny 18.00. Jeśli będzie więcej niż jedna osoba, przeprowadzę losowanie.

sobota, 4 maja 2013

Wilczy notes – Mariusz Wilk



Po przeczytanym w lutym Domu nad Oniego było tylko kwestią czasu, kiedy sięgnę po następne książki Mariusza Wilka. A że najlepiej zacząć od początku, na pierwszy ogień poszedł Wilczy notes. Zapiski z lat 1995–1998 składają się na fascynującą opowieść o historii i mieszkańcach Wysp Sołowieckich. Autor opisuje je z perspektywy cudzoziemca, pozwalającej mu zachować dystans, ale jednocześnie „twórcy i uczestnika życia”, o którym opowiada. Obraz Sołowek, jaki wyłania się z jego notatek, to pejzaż melancholijny, chwilami przygnębiający. Za czasów świetności prawosławnego klasztoru powstawały tu latopisy. W późniejszych wiekach wyspy były miejscem zsyłek, a w 1923 r. powstał pierwszy w Związku Radzieckim łagier. Niegdyś tętniące życiem, dziś są pełne opustoszałych zabudowań, niszczejących po upadku ZSRR. Wielu mieszkańców uwięziła na wyspach bieda. Ale też wielu zostało z wyboru – bo Sołowki wrastają w duszę. Czasem tak mocno, że aż niszczą.


W wydaniu z 1998 r., które czytałam, znajdują się znakomite, czarno-białe zdjęcia Tomasza Kiznego, które podczas lektury uparcie omijałam wzrokiem. Trudno znaleźć właściwsze dla nich miejsce, jednak proza Mariusza Wilka jest tak sugestywna, że nie potrzebuje żadnych uzupełnień. Prace Kiznego obejrzałam uważnie dopiero kilka dni po skończeniu książki. Oprócz zdjęć przedstawiających wnętrze świątyni na Golgocie Anzerskiej, największe wrażenie wywarła na mnie fotografia ukazująca Cypel Śledzia z perspektywy monastyrskiej dzwonnicy. Można zobaczyć, gdzie mieszkał autor podczas pisania Wilczego notesu; widok zapiera dech.


Opowieść o Wyspach Sołowieckich jest dla Wilka pretekstem do objaśniania początków rosyjskich stereotypów w Europie, źródeł antagonizmów między prawosławiem a katolicyzmem czy miejsca bani w rosyjskiej kulturze. Malarskie opisy pór roku na Sołowkach sprawiają, że widzi się je oczami wyobraźni. Fragmenty dotyczące wyprawy na Półwysep Kanin czyta się trochę jak dawne relacje z podróży, a trochę jak powieść przygodową. Do najprzyjemniejszych należą jednak wyimki na temat tego, co się na wyspach jada, co uprawia w ogródku, a co zbiera lub łowi. Autor przytacza też opis Wielkiego Postu z Roku Pańskiego Iwana Szmielowa – gdyby ktoś mi zagwarantował, że w ten sposób będę pościć do końca życia, chyba zgodziłabym się przeprowadzić na rosyjską prowincję.


Sprawiedliwie przyznaję, że w porównaniu z Domem nad Oniego Wilczy notes sprawia wrażenie bardziej przemyślanego, spójnego i lepiej skomponowanego. Na jego korzyść przemawia także zamieszczony na końcu glosariusz, obszernie objaśniający użyte w tekście rosyjskie słowa. Brakowało mi jednak osobistych refleksji, które przewijały się w Domu nad Oniego. Dlatego mimo zachwytu Wilczym notesem, to pierwsza część „Dziennika północnego” pozostaje mi bliższa.

Moja ocena: 5/6