Poranne mgły, oszronione trawniki, polarne powietrze kłujące
zimnem w policzki… jesień przyszła na dobre. A co gorsza – idzie zima. Przy
takich perspektywach rośnie apetyt na czytanie, koniecznie pod kocem i z
kubkiem dobrej herbaty pod ręką, i na blogowanie. Niby książki towarzyszą mi
cały czas, ale wciąż są to lektury wypoczynkowe, co mi zostało jeszcze po
lecie. Na nic zdało się zaklinanie rzeczywistości – wypożyczone na wakacje
ambitne tytuły wciąż leżą nieprzeczytane. Może w najbliższych tygodniach nadejdzie
ich czas.
Na dobry początek po tak długiej przerwie jest post lekki czyli
zapchajdziura, czyli badziew, czyli stosik. Pozazdrościwszy blogerom dumnie
prezentowanych zakupów przywiezionych z krakowskich Targów Książki, postanowiłam
pochwalić się zdobyczami z giełdy bibliotecznej. Podróży Maudie Tipstaff i
Pełni życia panny Brodie tradycyjnie nie udało się upolować. Za to na pociechę
jest bonus w postaci zakładki znalezionej w jednym z zakupów. Lojalnie
uprzedzam, że fakt zaprezentowania nabytków nie oznacza, że zostaną szybko
przeczytane i opisane. Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie…
Jakżeż to porzucać nadzieję, kiedy dopiero co rozgorzała na widok Twojego posta!:) Blogomilczenie doskonale rozumiem, mnie też dopadło, ale choć parę chrząknięć więcej mogłabyś z siebie wydać. Oczywiście w nieodległej przyszłości.
OdpowiedzUsuńZakładka zaś wstrząsająca, przy lekturze horrorów będzie jak znalazł:)
Momarto, obiecuję zachrząkać w niezbyt odległej przyszłości, nie wiem tylko jeszcze, na jaki temat. Może przeczytam coś niewielkiego specjalnie w tym celu, albo też narażę się na lincz pisząc, że nie podobało mi się "Dożywocie" Marty Kisiel.
UsuńHorrorów nie czytuję. Ale przy kryminałach zakładka też powinna się sprawdzić ;-)
Może jesienno-zimową porą będzie jednak więcej czasu także na pisanie?:) Wciąż mam taką nadzieję.
OdpowiedzUsuńU mnie "Podróże..." czasem bywały na giełdzie, zwrócę uwagę. O "Pełni życia..." można raczej tylko pomarzyć.;(
Aniu, też mam taką nadzieję :-). Liczę, że w zimnie i po ciemku nie będzie mi się chciało plątać po mieście, zatem powinno być dużo czasu na czytanie i pisanie.
UsuńDzięki serdeczne :-). Niby mogłabym obie książki nabyć na allegro, ale to przecież nie honor! Uparłam się, że będą z giełdy, ewentualnie z antykwariatu.
A Szabo w tym wydaniu zazdroszczę.;)
OdpowiedzUsuńAniu, wydanie ładne, poręczne i z historią, ale jednak mały druk nieco psuje radość z przyszłej lektury, o czym też wspomniała niżej Guciamal. Może wydadzą niedługo "Staroświecką..." w tej pięknej szacie graficznej, co "Tajemnicę Abigail" i "Zamknięte drzwi"? To byłoby coś :-)
UsuńA dziś w innej bibliotece upolowałam za grosze "Godzinę pąsowej róży"! Mam fajny tydzień pod względem książkowych nabytków :-)
Mam nadzieję, że wydawnictwo pójdzie za ciosem i wyda też inne książki Szabo, nie tylko "Staroświecką...". Chętni do czytania na pewno by się znaleźli.;)
UsuńRzeczywiście niezłe zdobycze Ci się trafiły. Na giełdzie w mojej bibliotece ostatnim razem nic ciekawego się nie trafiło, no może mało znanego Manna w przyjemnej okładce.;)
Lubię giełdy w tej filii, bo tam zawsze są ciekawe książki, trzeba mieć tylko odrobinę szczęścia i trafić na dobry moment :-). W tym roku kiermasz trwał dwa dni (wcześniej trzy) i chyba to był błąd, bo w połowie drugiego dopiero zaczął się rozkręcać.
UsuńCo do Staroświeckiej historii ostrzegam, iż początek czyta się ciężko, ale jak już przebrniesz przez jakieś sto stron :) doznajesz cudownej uczty. Mnie jeszcze trochę przeszkadzał mały druk w tym wydaniu. To jedyna książka, jaką miała moja biblioteka
OdpowiedzUsuńGuciamal, dziękuję za ostrzeżenie, z pewnością nie rzucę jej po stu stronach, nawet gdybym męczyła się jak potępieniec ;-). Druk rzeczywiście trochę kiepski, ale powinnam dać radę.
UsuńI tam zaraz sto stron, zdaje się, że tylko 29. I to pod warunkiem, że bardzo bardzo nie lubi się wprowadzeń geograficzno-historycznych :)
UsuńZWL, czuję się pocieszona, 29 zawsze brzmi lepiej niż 100 ;-)
UsuńPrawda? Ale zachęcam, bo to znakomita książka.
UsuńMam cały stos takich znakomitych na półce i jeszcze mnie do biblioteki nosi, a kupione leżą... ;-(
UsuńJakże to typowy problem :)
UsuńEpidemia nękająca blogerów ;-)
UsuńNie mam książki na półce więc pewnie w pamięci rozrosły się owe geograficzno-historyczne odniesienia w stron niezliczoną ilość.
UsuńRaczej wszystkich książkowych maniaków.
OdpowiedzUsuńZnalazłam się więc w doborowym towarzystwie ;-)
Usuń