poniedziałek, 1 grudnia 2014

Penelopiada – Margaret Atwood



Kanadyjska pisarka rozwija wątki mitu o Odysie, skrótowo potraktowane przez Homera, wskazując inny sposób odczytania starożytnego przekazu. Nie znaczy to jednak, że podsuwa gotową interpretację. Nic tu nie jest pewne. Czy Odyseusz był godnym podziwu i szacunku herosem, czy zręcznym oszustem i spryciarzem? (Chyba nieprzypadkowo jego cechą charakterystyczną są… krótkie nogi.) Czy rzeczywiście w drodze na Itakę dokonywał bohaterskich czynów i rozkochiwał w sobie boginie, czy też – jak twierdzą inni – awanturował po oberżach i błąkał po zamtuzach? Czy plotki o niewierności Penelopy to zemsta służek, czy też tkwi w nich ziarno prawdy?

Relacja zdradzanej żony czyni opowieść o Odysie pełniejszą. Atwood udziela też głosu tym, z których zdaniem przez lata się nie liczono: dwunastu służącym – powieszonym, choć nie miały wpływu na swój los i nie były winne temu, co je spotkało. Dziewczęta oskarżają nie tylko Odyseusza, ale i samą Penelopę. Królowa nie okazała się lepsza, nie zadbała właściwie o te, które wykonywały jej polecenia, i dzięki którym zdołała obronić się przed zalotnikami.

Mit o Odyseuszu w tym ujęciu wydaje się zaskakująco aktualny. Jest opowieścią o ludzkiej naturze, relacjach rodzinnych, motywach postępowania i bardziej lub mniej cenionych wartościach. Świat starożytnych do złudzenia przypomina czasy współczesne – i wtedy, i obecnie własna korzyść jest stawiana na pierwszym miejscu, uczucia innych lekceważone, a powierzchowność ceniona wyżej niż mądrość. Drugie spotkanie z twórczością Margaret Atwood okazało się znacznie bardziej udane niż pierwsze. I z pewnością nie będzie ostatnim.

Moja ocena: 5,5/6