czwartek, 16 czerwca 2011

Nowe przygody Mikołajka – René Goscinny, Jean-Jacques Sempé


Cykl o Mikołajku czytałam jako nastolatka, a później kilkakrotnie do niego wracałam (i wracam do dziś). Za każdym razem bawiłam się przy czytaniu wyśmienicie, śmiejąc do łez. Dlatego z radością powitałam wiadomość, że ukażą się kolejne tomy. Będąc ostatnim razem w bibliotece wreszcie trafiłam na „Nowe przygody Mikołajka” i bez wahania ściągnęłam opasłe tomisko z półki. Niestety powroty nie zawsze są udane... tak jest i w tym przypadku.
Niby pomysły były obiecujące (golenie misia maszynką taty, przeprowadzka Kleofasa, wizyta w zoo i w cyrku, zakładanie bandy, wizyta Mikołajka u taty w pracy, obiad rodzinny w restauracji itp. itd.), niby czytało mi się lekko i bez wstrętu, ale na osiemdziesiąt opowiastek serdecznie śmiałam się tylko przy trzech (Plask plask, Trąbka, Jak dorosły). Owszem, w innych rozdziałach jest i humor, i celne puenty, ale to jednak nie to co we wcześniejszych książkach z cyklu. Chyba nie bez powodu te historyjki przeleżały tyle lat w szufladzie... Dodatkowo lekturę psuje brak chronologii, np. Jadwinia, sąsiadka Mikołajka, pojawia się już w pierwszej opowieści, ale o tym, jak państwo Courteplaque się sprowadzali, czytelnik dowie się dopiero w połowie książki. Bronią się jedynie rysunki Sempé’go, nieodmiennie zabawne. Generalnie zawiodłam się, bo i spodziewałam czegoś więcej. Mikołajek śmieszyć powinien, i basta. No bo co w końcu, kurczę blade!

Moja ocena: 3/6

10 komentarzy:

  1. Kocham Mikołajka, pamiętam jak wypożyczałam te książki z biblioteki lata świetlane temu i jak śmiałam się do łez. No a z powrotami...to różnie niestety. Mam tę książkę, skuszę się na pewno choć boję się rozczarowania..

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie rozczarowały Nieznane przygody Mikołajka - nie dość, że forma znacznie przerosła treść, to i treść już nie ta sama... Ale po Nowe przygody i tak sięgnę, bo jednak sentyment mnie pcha ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy przyznanie się, że nie czytałam nic z tej serii będzie dużym grzechem?
    Ale może się na coś skuszę z tej serii... ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moniko, może rozczarowanie będzie malutkie, albo wcale go nie będzie? Ten drugi tom, czerwony, rzuciłam bodajże po trzeciej historyjce, a tu jednak dotarłam do ostatniej strony, to o czymś świadczy ;-)

    Lilybeth, chyba nie wytrzymam i zajrzę do tych "Nieznanych...", ale nie zaręczam, że przeczytam. Przynajmniej pooglądam rysunki :-)

    Bujaczku, skuś się koniecznie, to wspaniałe książki! Ale "Nowe przygody..." raczej pomiń ;-)

    Pozdrawiam Was ciepło :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mikołajek... Pamiętam jak mama mi go czytała kiedy byłam mała. Ma dużą wartość sentymentalną i leży na honorowej półce. To prawda, że z Mikołajka się nie wyrasta. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Marudo, zdecydowanie nie, książki o Mikołajku są dla ludzi w każdym wieku :-). Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. ale może mniej śmieszą, bo my się
    starzejemy i tracimy dziecko w nas? ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Chaber, sądzę, że jednak nie. Cykl podstawowy czytałam nie tak dawno, i śmiałam się jak za pierwszym razem. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja się przyznam, że do mnie Mikołajek nie przemówił. Zaczęłam czytać taką małą książeczkę pt. "Mikołajek" i nie dotrwałam do końca... Mikołajkowy humor mnie nie śmieszył, a historyjki wydały mi się nudne. Hmmm... Może mi z Mikołajkiem nie po drodze, może zbyt się różnimy? ;) Choć miałam wrażenie, że ta mała książeczka to taka niezborna kompilacja wybranych przygód chłopca i jego przyjaciół - może inne z tej serii, jak choćby ta polecana przez Ciebie, okazałyby się ciekawsze? Może kiedyś to sprawdzę :-).
    Pozdrawiam ciepło w to jesienne południe :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Favorino, wszystkie te małe książeczki, które ja nazywam cyklem podstawowym, sprawiają wrażenie nieuporządkowanych i wyrywkowych, ale to celowy zabieg. W końcu narratorem jest mały chłopiec. Może kiedy czytałaś "Mikołajka", to po prostu nie był dobry czas na tę książkę? W każdym razie jeśli małe Ci się nie podobały, to duże tym bardziej nie będą - są po prostu słabe.
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń