Do Mitford zawitała jesień. Po śniadaniu w barze Grill ojciec Timothy Kavanagh zagląda do Oksfordzkich Antyków, gdzie Andrew i Fred właśnie rozpakowują nową dostawę. Wśród towarów znajduje się szopka betlejemska – dwadzieścia gipsowych figurek, niektóre pomalowane na brzydkie kolory i nieco uszkodzone. Jej widok przywodzi na myśl ojcu Timowi wspomnienie innej szopki, przywiezionej przez jego prababcię z Irlandii. Jako dziecko zawsze rozkładał ją w czasie świąt. Wiele lat później, gdy był już dorosły, figurki uległy zniszczeniu. Ojciec Tim decyduje się kupić i odnowić gipsową szopkę, chociaż nie ma w tym zakresie żadnego doświadczenia. Zadanie jest niełatwe, a dodatkowo trzeba utrzymać rzecz całą w tajemnicy, gdyż szopka ma być niespodzianką dla żony pastora...
Jest to lekka i ciepła opowieść, która może być wytchnieniem od świątecznego zgiełku, ale też może umilić oczekiwanie na Boże Narodzenie, a później podtrzymać jego atmosferę. Wrażenia po lekturze? Niedosyt. Brakowało mi tego, że nie znam wcześniejszych losów pastora Kavanagha, Cynthii, Hope Winchester, J.C. Hogana i innych. Chyba zajrzę jeszcze kiedyś do Mitford ;-).
Książka przeczytana w ramach wyzwania „Znalezione pod choinką”
Moja ocena: 4/6
Fajna i akurat na święta ;)
OdpowiedzUsuńPewnie szybko się czyta.
Zapraszam do siebie:
http://zapatrzonawksiazki.blogspot.com
Bujaczku, jeżeli tylko ukradnie się chwilkę czasu na czytanie... to rzeczywiście szybko :-)
OdpowiedzUsuńOoo, wiele ludzi chwali ten cykl. Ja dostałam kiedys pierwszą, stoi i stoi. Oj muszę się wziać za siebie i za te wszystkie nieprzeczytane ksiażki
OdpowiedzUsuńmoże w przyszłe święta ;)
OdpowiedzUsuńKasiu, jeśli o mnie chodzi to połknęłam bakcyla i prędzej czy później zabiorę się za cały cykl.
OdpowiedzUsuńDominiko Anno, warto o niej pamiętać :-)
ja chyba ją zapiszę na przyszłe święta :)
OdpowiedzUsuńTajemnico, polecam :)
OdpowiedzUsuń