Kiedy zakładałam bloga, postanowiłam nie umieszczać na nim zdjęć swoich nabytków. Przy moim tempie czytania jest wysoce prawdopodobne, że niektóre z prezentowanych książek doczekałyby się notki po wielu miesiącach. Pomyślałam jednak, że takie zdjęcie, tkwiące na blogu niczym wyrzut sumienia, wraz z ewentualnym dopingiem zaglądających tu Blogowiczów, mogłyby mnie zmobilizować do szybszego czytania. No dobrze, przyznam się – chcę się też pochwalić tym, co mam :)
Od dołu:
Robert Makłowicz „Café Museum” – bo uwielbiam historyczno-kulinarne gawędy Makłowicza
Sara MacDonald „Godzina przed świtem” – kupiona natychmiast po przeczytaniu „Muzyki fal”, czeka na swój moment
Christine Dwyer Hickey „Pleciuga” – niedawno pisała o niej Lotta, gdy więc wypatrzyłam ją w Matrasie za jedyne 4,90 zł, nie wahałam się długo
Jerome K. Jerome „Trzech panów w łódce (nie licząc psa)” – od pewnego czasu miałam ją w planach czytelniczych, ale bez szczególnego nacisku. Jednak tak się ostatnio dziwnie składa, że gdy moi znajomi, kupują sobie książkę, to właśnie tę... teraz mam i ja ;)
Rina Frank „Każdy dom potrzebuje balkonu” – czytałam o niej same pochlebne opinie, chciałam upolować w bibliotece, ale w międzyczasie pojawiła się w taniej książce
Sue Monk Kidd „Opactwo świętego grzechu” – Mikołaj przyniósł :)
Małgorzata Goraj-Bryll, Ernest Bryll „Irlandia. Celtycki splot” – szukając prezentów dla bliskich, skuszona zniżką 25%, weszłam do Matrasu „tylko pooglądać”. I tym sposobem sama sobie kupiłam prezent pod choinkę...
Nie wiem, kiedy uda mi się je przeczytać, bo w kolejce czekają jeszcze książki wypożyczone z biblioteki. Postaram się zastosować płodozmian - jedna biblioteczna, jedna własna. Zobaczymy, co z tego wyniknie.
Widzę, że i Ciebie skusiły promocje w Matrasie ;).
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem recenzji "Każdy dom potrzebuje balkonu" :).
to ja czekam na recenzję Sary MacDonald :)
OdpowiedzUsuńmiły dla oka stos :))
Super! Milego czytania!
OdpowiedzUsuńMiłego czytania ;)
OdpowiedzUsuńJa natomiast ciekawa jestem jak wypada "Cafe Museum" :)
OdpowiedzUsuńNo proszę :) zawsze możemy wymieniac się naszymi książkowo-blogowymi wrażeniami. Zapraszam do siebie i sama na pewno będę odwiedzac Ciebie :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCiekawe tytuły i interesujący autorzy . Czekam na recenzję ;) Pozdrawiam i zapraszam do mnie .
OdpowiedzUsuńhttp://miedzy-ksiazkami.blogspot.com/
Mayu, jak tu się nie skusić ;)
OdpowiedzUsuńKingo, postaram się, żeby to było wcześniej niż za rok ;)
Lotto, dziękuję!
Bujaczku, dzięki :)
Izusr, troszkę już podczytywałam fragmenty z niecierpliwości, są bardzo obiecujące.
Marto, wymiana wrażeń to jedna z najprzyjemniejszych stron blogowania :)
Innamorato, to będę musiała się sprężyć ;)
Pozdrawiam Was ciepło!
Dzielenie się szczęściem to dobry obyczaj, więc chwal się częściej ;)
OdpowiedzUsuń"Trzech panów w łódce..." to świetny angielski humor, warto mieć w domu pod ręką. A pozostałe tytuły tylko ze słyszenia znam. Poczekam na Twoje recenzje. Miłej lektury :)
Maioofko, wezmę sobie Twój argument do serca ;)
OdpowiedzUsuńMam lekkie obawy, bo jakoś bliższy jest mi humor irlandzki, ale jeśli nie spróbuję, to się nie dowiem :)
;) ;)
OdpowiedzUsuńnie musisz się śpieszyć, bo sama wątpię czy swoją MacDonald zdążę w tym roku przeczytać ;)
Kingo, mam mocne postanowienie uporać się ze swoją w ciągu roku ;)
OdpowiedzUsuńCi znajomi od "Trzech panów w łódce..." to ja? ;-))) dobrze, że nie mam bloga- nie chciałabyś widzieć mojego wyrzutu sumienia...
OdpowiedzUsuńChaber, owszem, to również Ty :) Nie zdziwię się, jeśli uporasz się ze swoją książką szybciej niż ja ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńz Panami już się uporałam- w czasie wakacji. reszta gigantycznego stosu czeka...i rośnie...rośnie...rośnie...a kolejne zamówienie czeka na realizację ;-)
OdpowiedzUsuńChaber, to tak jak u mnie ;-). Z jedną różnicą, bo niczego nie zamówiłam... ale kto wie, co będzie, jak przyjdzie mi do głowy zajrzeć do księgarni.
OdpowiedzUsuńChwalić sie zawsze dobrze...
OdpowiedzUsuńDabarai, mam nadzieję, iż wkrótce będę się chwalić, że przeczytałam ;-)
OdpowiedzUsuńPiękny stos! Najbardziej zazdroszczę Sue Kidd, bo czytałam inną książkę autorki - "Sekretne życie pszczół" i była to zachwycająca pozycja. Miłego czytania!:))
OdpowiedzUsuńHiliko, prawie zazdroszczę sama sobie ;-). "Sekretne życie pszczół" wciąż przede mną, ale oglądałam film i bardzo mi się podobał.
OdpowiedzUsuń