wtorek, 4 stycznia 2011

Złamałam się, czyli stosik zimowy


Kiedy zakładałam bloga, postanowiłam nie umieszczać na nim zdjęć swoich nabytków. Przy moim tempie czytania jest wysoce prawdopodobne, że niektóre z prezentowanych książek doczekałyby się notki po wielu miesiącach. Pomyślałam jednak, że takie zdjęcie, tkwiące na blogu niczym wyrzut sumienia, wraz z ewentualnym dopingiem zaglądających tu Blogowiczów, mogłyby mnie zmobilizować do szybszego czytania. No dobrze, przyznam się – chcę się też pochwalić tym, co mam :)

Od dołu:

Robert Makłowicz „Café Museum” – bo uwielbiam historyczno-kulinarne gawędy Makłowicza

Sara MacDonald „Godzina przed świtem” – kupiona natychmiast po przeczytaniu „Muzyki fal”, czeka na swój moment

Christine Dwyer Hickey „Pleciuga” – niedawno pisała o niej Lotta, gdy więc wypatrzyłam ją w Matrasie za jedyne 4,90 zł, nie wahałam się długo

Jerome K. Jerome „Trzech panów w łódce (nie licząc psa)” – od pewnego czasu miałam ją w planach czytelniczych, ale bez szczególnego nacisku. Jednak tak się ostatnio dziwnie składa, że gdy moi znajomi, kupują sobie książkę, to właśnie tę... teraz mam i ja ;)

Rina Frank „Każdy dom potrzebuje balkonu” – czytałam o niej same pochlebne opinie, chciałam upolować w bibliotece, ale w międzyczasie pojawiła się w taniej książce

Sue Monk Kidd „Opactwo świętego grzechu” – Mikołaj przyniósł :)

Małgorzata Goraj-Bryll, Ernest Bryll „Irlandia. Celtycki splot” – szukając prezentów dla bliskich, skuszona zniżką 25%, weszłam do Matrasu „tylko pooglądać”. I tym sposobem sama sobie kupiłam prezent pod choinkę...

Nie wiem, kiedy uda mi się je przeczytać, bo w kolejce czekają jeszcze książki wypożyczone z biblioteki. Postaram się zastosować płodozmian - jedna biblioteczna, jedna własna. Zobaczymy, co z tego wyniknie.

21 komentarzy:

  1. Widzę, że i Ciebie skusiły promocje w Matrasie ;).
    Ciekawa jestem recenzji "Każdy dom potrzebuje balkonu" :).

    OdpowiedzUsuń
  2. to ja czekam na recenzję Sary MacDonald :)
    miły dla oka stos :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja natomiast ciekawa jestem jak wypada "Cafe Museum" :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No proszę :) zawsze możemy wymieniac się naszymi książkowo-blogowymi wrażeniami. Zapraszam do siebie i sama na pewno będę odwiedzac Ciebie :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe tytuły i interesujący autorzy . Czekam na recenzję ;) Pozdrawiam i zapraszam do mnie .
    http://miedzy-ksiazkami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Mayu, jak tu się nie skusić ;)

    Kingo, postaram się, żeby to było wcześniej niż za rok ;)

    Lotto, dziękuję!

    Bujaczku, dzięki :)

    Izusr, troszkę już podczytywałam fragmenty z niecierpliwości, są bardzo obiecujące.

    Marto, wymiana wrażeń to jedna z najprzyjemniejszych stron blogowania :)

    Innamorato, to będę musiała się sprężyć ;)

    Pozdrawiam Was ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzielenie się szczęściem to dobry obyczaj, więc chwal się częściej ;)

    "Trzech panów w łódce..." to świetny angielski humor, warto mieć w domu pod ręką. A pozostałe tytuły tylko ze słyszenia znam. Poczekam na Twoje recenzje. Miłej lektury :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Maioofko, wezmę sobie Twój argument do serca ;)
    Mam lekkie obawy, bo jakoś bliższy jest mi humor irlandzki, ale jeśli nie spróbuję, to się nie dowiem :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ;) ;)
    nie musisz się śpieszyć, bo sama wątpię czy swoją MacDonald zdążę w tym roku przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kingo, mam mocne postanowienie uporać się ze swoją w ciągu roku ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ci znajomi od "Trzech panów w łódce..." to ja? ;-))) dobrze, że nie mam bloga- nie chciałabyś widzieć mojego wyrzutu sumienia...

    OdpowiedzUsuń
  12. Chaber, owszem, to również Ty :) Nie zdziwię się, jeśli uporasz się ze swoją książką szybciej niż ja ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. z Panami już się uporałam- w czasie wakacji. reszta gigantycznego stosu czeka...i rośnie...rośnie...rośnie...a kolejne zamówienie czeka na realizację ;-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Chaber, to tak jak u mnie ;-). Z jedną różnicą, bo niczego nie zamówiłam... ale kto wie, co będzie, jak przyjdzie mi do głowy zajrzeć do księgarni.

    OdpowiedzUsuń
  16. Chwalić sie zawsze dobrze...

    OdpowiedzUsuń
  17. Dabarai, mam nadzieję, iż wkrótce będę się chwalić, że przeczytałam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Piękny stos! Najbardziej zazdroszczę Sue Kidd, bo czytałam inną książkę autorki - "Sekretne życie pszczół" i była to zachwycająca pozycja. Miłego czytania!:))

    OdpowiedzUsuń
  19. Hiliko, prawie zazdroszczę sama sobie ;-). "Sekretne życie pszczół" wciąż przede mną, ale oglądałam film i bardzo mi się podobał.

    OdpowiedzUsuń