wtorek, 27 sierpnia 2013

Miłość na całe życie. Wspomnienia z czasów beztroski – Michalina Wisłocka



Czytając w sieci artykuł poświęcony Michalinie Wisłockiej, natknęłam się na informację, iż oprócz słynnego poradnika popełniła ona również książki wspomnieniowe, opisujące dzieciństwo i wczesną młodość. Wiedząc, że autorka Sztuki kochania miała interesujące życie, a ponadto była osobą bezpośrednią i z poczuciem humoru, czym prędzej wyruszyłam na biblioteczne łowy. Przyniosłam do domu ładnie wydany tytuł, z przyjemnością przejrzałam opatrzone zabawnymi komentarzami fotografie i przystąpiłam do lektury, wiele sobie po niej obiecując.

Poddałam się w okolicach osiemdziesiątej strony. Wisłocka oparła swoje wspomnienia na prowadzonych przed wojną pamiętnikach, albumie ze zdjęciami oraz obfitej korespondencji prowadzonej z późniejszym mężem, towarzyszących jej podczas wszystkich przesiedleń i wojennej tułaczki. Książka składa się głównie z przytoczonych w całości listów, których czytanie na dłuższą metę okazało się nużące, a ze względu na ich osobisty charakter – chwilami kłopotliwe. Dalece korzystniejszym zabiegiem byłoby odtworzenie na ich podstawie wydarzeń z tamtych lat, i przytoczenie tylko pewnych fragmentów korespondencji. Nastawiłam się na opowieści gimnazjalne i licealne, opisy szkolnych wybryków, wyjaśnienie, skąd się wzięły zainteresowania naukowe autorki, obraz życia przed wojną. To wszystko w książce jest, ale wyszukiwanie tych fragmentów przypomina wydłubywanie nielicznych rodzynków z zakalcowatego ciasta. Mimo wszystko żal mi było porzucić tak dobrze zapowiadającą się lekturę, przekartkowałam więc do końca. Dzięki temu poznałam opinię Wisłockiej o Dziewczętach z Nowolipek, historię pewnej spowiedzi (bardzo przypominającej moje własne doświadczenie sprzed wielu lat) oraz wydarzenia z pierwszych miesięcy wojny. Zamknęłam książkę z uczuciem głębokiego niedosytu. Wielka, wielka szkoda.

Moja ocena: 2/6

13 komentarzy:

  1. Szkoda, gdyż miałam nadzieję, na dobrą i ciekawą lekturę. Z pewnością ciężko przez nią przebrnąć. W takim razie nie będę się na nią nastawiać.

    PS Mam pytanko, bardzo podoba mi się twój szablon. Skądś pobierałaś czy sama pobawiłaś się w htmlu? Jest jak dla mnie cudowny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Madame K, lepiej nie nastawiać się na zbyt wiele, bo można się rozczarować.
      Przeceniasz moje możliwości ;-). Szablon został pobrany z The Cutest Blog On The Block.

      Usuń
  2. Postać wręcz kultowa, w dodatku elokwentna. Też nie spodziewałabym się rozczarowania. Szkoda, że uznano te listy za samograj i nie poddano ich krytycznej selekcji. A propos czy one są datowane? Pytam pod kątem Płaszcza.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lirael: jak tylko zaczęłam czytać ten post, wiedziałam, po prostu wiedziałam że nie przepuścisz takiej okazji!:))

      Usuń
    2. Lirael, chyba nikt nie żałuje bardziej niż ja. Listy są datowane, chyba dałoby się wybrać coś do Płaszcza :-). Muszę też zaznaczyć, iż są wyjątkowe pod tym względem, że widać w nich piękno tej miłości. Gdyby wybrano tylko kilka, jako przykład, byłoby to dużo lepsze rozwiązanie.

      Usuń
  3. "Nastawiłam się na opowieści gimnazjalne i licealne, opisy szkolnych wybryków" - dobra, dobra, już wiemy czemu Ci się nie podobało!:P Momentów nie było!
    A tak serio, to myślę, że zbiory listów (a zdaje się, że tak należy traktować tę książkę) rzadko się bronią. Muszą być albo superponadprzeciętni ich twórcy, albo super zainteresowanie ze strony czytelnika ryciem w biografii tej, a nie innej osoby; najlepiej zaś jedno i drugie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Momarto, zaskoczę Cię: momenty były :-). Oczywiście pamiętajmy, że mamy do czynienia z dawnymi czasami i uczącą się młodzieżą ;-).
      Masz rację. Poza tym tytuł wprowadza w błąd - wspomnienia to jednak ciągła narracja, a nie listy i fragmenty pamiętników wrzucone jak leci, z niewielkim tylko komentarzem odautorskim.

      Usuń
    2. "Momenty w mundurkach" - gdybyś chciała wystąpić w jakimś kulinarnym show, zapamiętaj nazwę tej potrawy!:PP
      A kiedy ta książka została wydana? W kontekście ostatniego zdania Twojego komentarza tak się zastanawiam, czy ma to znaczenie.

      Usuń
    3. Nazwa rewelacyjna! :-) Dzięki za podpowiedź, może stworzę pasujące do niej danie ;-)
      Chyba ma - książka została wydana w 2002 roku. Pewnie Wisłocka nie miała już siły na większe pisanie ;-(

      Usuń
  4. A czy w opisywanym okresie życia są wydarzenia, które wpłynęły później na wybór profesji Wisłockiej?;)
    Mnie też jest żal porzucać książki nieudane i też kartkuję je do końca.;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, nie jest to opisane wprost, ale łatwo można się domyślić, dlaczego Wisłocka wybrała akurat tę dziedzinę medycyny :-).

      Usuń
    2. Może lepiej, że nie wprost? Lubię margines na niedopowiedzenia.;)

      Usuń
    3. Na pewno lepiej zostawić coś czytelnikowi, zamiast wykładać mu kawę na ławę ;-)

      Usuń