Jeżeli za sto, dwieście lat ktoś będzie ciekaw, jak
wyglądało życie na początku XXI wieku, powinien przeczytać „Puls”, a zwłaszcza
cykl „U Phila i Joanny”. To jak zaglądanie w okna domu, w którym co pewien czas
grono znajomych spotyka się na kolacji, dyskutując przy tym na bieżące tematy.
Z ich rozmów wyłania się obraz współczesnej obyczajowości i problemów, z jakimi
ludzie ludzie mierzą się codziennie. Z czym zatem borykają się Europejczycy?
Próbują oswoić lęk przed chorobami cywilizacyjnymi i radzą sobie z tym,
opowiadając o przebytych badaniach kpiącym tonem. Łatwiej jest im rozmawiać o
seksie niż o miłości, jakby uczucia nagle stały się czymś wstydliwym.
Powszechny jest wśród nich strach przed bliskością. Zastanawiają się też nad skutkami
globalnego ocieplenia. Przyszły czytelnik będzie już znał odpowiedź na pytanie,
czy w tym kontekście rzeczywiście jesteśmy ostatnim
pokoleniem naprawdę beztroskim, bez jakichkolwiek zmartwień (s. 139).
Znacznie bardziej podobały mi się opowiadania z pierwszej
części zbioru niż z drugiej. Jednak każde z nich przedstawia interesującą
historię i skłania do refleksji. „Wschodni wiatr” wydaje się pytaniem o granice
prywatności w związku. „Pójść do łóżka z Johnem Updikiem” to studium przyjaźni
między kobietami. „Świat ogrodników” ukazuje relacje w małżeństwie z
ośmioletnim stażem. „Harmonia” zmusza do zastanowienia się nad granicami władzy
rodzicielskiej. Dla mnie absolutną perełką w tym zbiorze są „Małżeńskie linie”
– poruszająca opowieść o miłości i stracie. Chociaż każde z opowiadań Barnesa
można określić jednym zdaniem, nie będzie ono podsumowaniem wyczerpującym
temat, ale punktem wyjścia do szukania własnej interpretacji. Bo „Puls” to
książka do wielokrotnego czytania, odkrywania kolejnych znaczeń.
Moja ocena: 5/6
Lezy mi na półce prawie pol roku, a tu jeszcze kusi wreszcie wydany the sense of an ending. Kolejne czytanie do realzacji na wakacjach.
OdpowiedzUsuńBuksy, też mam chęć na "Poczucie kresu". Myślę, że "Puls" to dobra lektura na wakacje, gdy można bez pośpiechu rozkoszować się lekturą i jest sporo czasu na przemyślenia. Nie każ więc Barnesowi czekać zbyt długo ;-).
OdpowiedzUsuń