sobota, 3 września 2011

Na plaży Chesil – Ian McEwan


Byli młodzi, wykształceni, w noc poślubną oboje bez doświadczenia w „tych sprawach”, i żyli w epoce, w której rozmowa o problemach seksualnych była po prostu niemożliwa (s. 9) – w tym rozpoczynającym powieść zdaniu zawarta jest nie tylko zapowiedź dramatu, ale i treść książki. Myliłby się jednak ten, kto by sądził, że to jedynie opowieść o nocy poślubnej, która – nie zdradzę tu żadnej tajemnicy – zakończyła się fiaskiem. To przede wszystkim studium związku dwojga ludzi u progu dorosłości. Florence i Edward potrafią rozmawiać na różne tematy, ale nie o tym, co najistotniejsze i co ich obojga dotyczy. Łączy ich uczucie, ale nie ma w tej relacji szczerości, otwartości, porozumienia. Czy to skutki zimnego wychowu, kultury tamtych czasów i zasad, jakie im wpojono? W dużym stopniu na pewno. Ale główną przyczyną jest niedojrzałość obojga. To ona każe im tłumaczyć i usprawiedliwiać każde zachowanie, przedkładać konwenanse nad to, czego sami chcą. Edward chce uniknąć zaskoczenia kelnerów, dlatego nie przerwie kolacji, chociaż ma wielką ochotę zabrać Florence na plażę. Florence nie przyzna się do swoich obaw, bo sądzi, że przyjmując rolę żony automatycznie zgodziła się na wszystko, czego oczekuje od niej Edward. Nic dziwnego zatem, że zamek, który się zaciął w sukience, jest przeszkodą nie do przebycia, a nie zwykłą złośliwością rzeczy martwej, którą należy potraktować z humorem. Nic dziwnego, że w kryzysowej sytuacji do głosu dochodzą źle pojęta ambicja i urażona duma, a brakuje wyrozumiałości. Edward dopiero po latach rozumie, że kluczem były miłość i cierpliwość – gdyby tylko zdołał je jednocześnie okazać, obojgu udałoby się przez to przebrnąć (s. 197). Historia dość przewidywalna... a jednak od książki trudno się oderwać.

Moja ocena: 5/6

13 komentarzy:

  1. ciekawie się zapowiada:) Chętnie sięgnę po tą książkę, generalnie o tego autora. Już jedna książka czeka na przeczytanie na półce:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Raczej nie dla mnie. Chociaż tak wysoko oceniasz, daruję sobie.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hadziu, z przekonaniem polecam. Dla mnie to pierwsza książka McEwana i wolałam zacząć od czegoś lżejszego.

    Marudo, pewnie, szkoda czasu na książki, do których nie mamy przekonania.

    Pozdrawiam Was obie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Z chęcią ją przeczytać:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam ją na swojej liście od dawna i jakoś do tej pory nie było mi dane jej przeczytać,ale na pewno w końcu to zrobię :) zapraszam też do mojego konkursu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kasandro, Bujaczku, chętnie poznam Wasze opinie na jej temat :-)

    Inulcu, zachęcam, bo warto :-)

    Pozdrawiam Was ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam tę książkę na półce, pożyczoną z biblioteki, i nie wiedziałam kompletnie czego się mogę po niej spodziewać. Związek dwojga ludzi u progu rewolucji seksualnej - to brzmi dosyć ciekawie, ale obawiałam się, że nieco trąci sztywniactwem. Teraz wiem już, po przeczytaniu Twej recenzji, iż to niezwykle interesująca książka. I że nie mam się czego obawiać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Claudette, sztywniactwa tej fabule absolutnie nie można zarzucić, co najwyżej głównym bohaterom... ale też tylko przez chwilę ;-).
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ian tak mocno zachwycił mnie "Pokutą",że nawet ta przewidywalność mnie nie zniechęca;) Doskonale kreśli ludzkie portrety i trudne emocje. Z prawdziwą przyjemnością ją przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Scathach, a w dodatku te emocje się udzielają czytelnikowi. Sięgnę po kolejne książki McEwana, ale "Pokutę" zostawię sobie na później. Widziałam ekranizację i wiem czego się spodziewać, a mam ochotę na coś zupełnie nowego.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Dla mnie to również było pierwsze spotkanie z prozą tego autora :)

    Dodać mogę jeszcze od siebie, z perspektywy czasu, że lektura bardzo zapada w pamięć. McEwan buduje cierpliwie i bez pośpiechu swoje historie i bohaterów, dzięki czemu trudniej o nich zapomnieć. A 'przeżuwanie' wciąż od nowa dawnych lektur, to wielkie osiągnięcie dla pisarza. Tak myślę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Maioofko, już się o tym przekonuję, przeczytałam ją ponad miesiąc temu, a wciąż o niej myślę. I zgadzam się co do "przeżuwania" :-).
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń