W ostatnim tomie wallanderowskiego cyklu wątek kryminalny jak zwykle trzyma w napięciu. Jest tu niewyjaśnione zdarzenie z czasów zimnej wojny, kiedy to pozwolono odpłynąć obcemu okrętowi podwodnemu, który wtargnął na szwedzkie wody terytorialne. Jest tajemnicze zniknięcie mężczyzny, który opowiedział o tym komisarzowi – Håkana von Enke, a później jego żony. Mankell skonstruował intrygę w mistrzowski sposób, łącząc ją z wydarzeniami w szwedzkiej polityce. Jednak ta książka w znacznie większym stopniu niż pozostałe jest poświęcona samemu Kurtowi Wallanderowi. Komisarz spełnia wreszcie marzenie o wyprowadzce na wieś, kupując dom z muru pruskiego pod Ystad. Ma też psa, czarnego labradora o imieniu Jussi. Rodzi mu się pierwsza wnuczka. Pojawiają się dolegliwości związane z wiekiem, cukrzyca daje mu się we znaki. Postępujący upływ czasu skłania Wallandera do rozmyślań o minionych latach, o związkach z Moną i Baibą. Komisarz dokonuje rozrachunków i podsumowań. I zaczyna bać się samotności i śmierci...
Cenię kryminały Mankella nie tylko za klimat, tło obyczajowe i sposób prowadzenia fabuły, ale przede wszystkim za postać Kurta Wallandera, człowieka myślącego, targanego rozterkami, nieraz nieradzącego sobie z trudnymi sytuacjami życiowymi, jak rozpad małżeństwa. Ładnie żegna się pisarz ze swoim bohaterem... choć smutno.
Moja ocena: 5/6
Wysoko oceniłaś...pięknie...
OdpowiedzUsuńPiotrze, bo chyba ta książka razem z czytanym jako pierwszym "Mordercą bez twarzy" wywarła na mnie najsilniejsze wrażenie; obie pozostaną ulubionymi z tego cyklu. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKsiążki Mankella mam w planach i z pewnością tę również przeczytam:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Kasandro, myślę że warto :). Również pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKsiążki Mankella też mam ciągle w planach, a wciąż jakoś odkładam tę chwilę. Niektórzy uwielbiają bezwzględnie tego autora, inni oceniają jego książki, jako przeciętne. I komu tu wierzyć... :)
OdpowiedzUsuńNie moje klimaty, ale zaintrygowałaś mnie ;)
OdpowiedzUsuńClaudette, najlepiej samej się przekonać :-)
OdpowiedzUsuńBujaczku, może warto spróbować, żeby wiedzieć, czy to rzeczywiście nie Twoje klimaty? ;-)
Pozdrawiam Was ciepło!
To jeden z moich ulubionych pisarzy. Po "Niespokojnym człowieku" też było mi smutno - trochę mi szkoda, że Mankell zakończył cykl...
OdpowiedzUsuńJa najbardziej lubię "Fałszywy trop". ;)
Może też dlatego, że czytałam ją jako pierwszą.
Beatrix, moich też :). Chociaż obawiam się sięgnąć po książki bez Wallandera...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Zachęcająca recenzja, jednak ksiązki zapewne nie przeczytam, gdyż żadko sięgam po kryminały ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ! :D
Tristezzo, gdybyś jednak zmieniła zdanie, to Mankella polecam z przekonaniem ;-).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Uwielbiam Mankella ,jego bohatera Wallandera i wszystkie książki tego pisarza.Znam wszystkie przetłumaczone na polski.Jedynie Mózg Kennedyego mi umknął. Polecam bardzo "Włoskie buty". Ostatnio wysłuchałam audioksiążki "Wspomnienia brudnego anioła" Tylko Mankell tak potrafił przedstawić wspomnienia kobiety ,która była właścicielką domu uciech.Beż żadnych wulgaryzmów,seks scenek.a czyta się jak w dym.
OdpowiedzUsuńFajnie,ze o nim napisałaś.Pozdrawiam.