niedziela, 12 września 2010

Bar dobrych ludzi – J.R. Moehringer


Manhasset, przedmieścia Nowego Jorku, dzielnica Irlandczyków i Włochów. Stał tam bar Dickens (później Publicans), urządzony tak, jakby go w całości przeniesiono z irlandzkiego hrabstwa Donegal. Wychowywany bez ojca JR tam właśnie szukał towarzystwa mężczyzn, którego na co dzień mu brakowało. Z czasem bar stał się dla niego miejscem, gdzie świętował sukcesy i przetrawiał porażki, szukał odpowiedzi na nurtujące go pytania.

Wspomnienia Moehringera są jednocześnie hymnem na cześć Dickensa, zapisem trudnego dorastania, historią wielkiej i niespełnionej miłości oraz opowieścią o tym, co kształtowało przyszłego dziennikarza i pisarza, laureata nagrody Pulitzera. Autor opisuje dom, w którym się wychowywał, i ludzi, którzy wywarli nań największy wpływ. Matkę, wszelkimi siłami próbującą samodzielnie utrzymać siebie i syna. Dziadka ekscentryka, który wobec obcych umiał być czarującym człowiekiem, ale domownikom uprzykrzał życie. Wujka Charlie’go, który wraz z kolegami z baru zabierał małego JR na plażę. Księgarzy Billa i Buda, którzy zadbali o jego rozwój duchowy i skłonili, aby złożył dokumenty na wymarzony uniwersytet w Yale. I nieobecnego ojca, z którym spotkał się zaledwie kilka razy w życiu.

Mnogość wątków sprawia, że można by pisać o tej powieści jeszcze długo, a i tak nie udałoby się oddać jej uroku i klimatu. „Bar dobrych ludzi” jest napisany pięknym, prostym językiem, nie brakuje w nim humoru. To jedna z tych książek, które czyta się zachłannie, nie chcąc jednocześnie, aby się skończyły.

Moja ocena: 6/6

8 komentarzy:

  1. Książkę kupiłam zaledwie kilka miesięcy temu pod wpływem jakiegoś 'dobrego słowa' i już o niej zapomniałam. Muszę koniecznie w końcu przeczytać, zwłaszcza że Twój entuzjazm się udziela :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Maioofko, naprawdę warto :). Sama nabyłam ją kilka miesięcy temu, zabrałam dopiero na wyjazd wakacyjny. Zaczęłam czytać w pociągu, i... wsiąkłam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam i to była jedna z tych książek o których aż trudno się pisze, dlatego do tej pory nie ma recenzji na moim blogu. Cudowna!

    OdpowiedzUsuń
  4. Tucho, masz absolutną rację. Żadna recenzja nie odda jej uroku.

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdzieś mi się rzuciła w oczy okładka. Muszę jeszcze raz się rozejrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Futbolowa, myślę, że by Ci się spodobała :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ach, widziałam na półce w księgarnii i myślałam że może być ciekawa. teraz już nie mam wątpliwości jaki będzie mój nowy zakup i lektura :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Aniu, to czekam na wrażenia po lekturze :)

    OdpowiedzUsuń