niedziela, 25 października 2015

Michalina Wisłocka. Sztuka kochania gorszycielki – Violetta Ozminkowski

Teraz już wiem, że tworzy się i pracuje, po prostu żeby poczuć swoje możliwości i urodzić te wszystkie ziarenka, które potem sobie kiełkują, i dać trochę lepsze dni niewielu ludziom żyjącym w twoim otoczeniu.
Michalina Wisłocka

Życie Michaliny Wisłockiej było tak barwne jak ubrania, które nosiła. Szczęśliwe dzieciństwo, pierwsze zauroczenia, wielka miłość; później trudne lata wojenne, małżeństwo, macierzyństwo, studia medyczne, wreszcie praktyka lekarska. I nie do końca zrealizowane marzenie o pracy naukowej, która pozostała dodatkową działalnością znanej lekarki, ale nie podstawową. Wydarzenia z życia prywatnego przeplatają się z zawodowymi. Nie brak tu smakowitych anegdot – jedna z nich opowiada, jak ojciec oduczył Michalinę wracania po nocach z kina, inna jak doktor Wisłocka zareagowała na afront, jaki spotkał ją na Zjeździe Towarzystwa Świadomego Macierzyństwa. Sporo miejsca poświęcono problemom z wydaniem Sztuki kochania, ale o procesie jej powstawania nie ma prawie żadnych informacji.

Chronologia zdarzeń początkowo jest zachowana, później zaburzona. Biografię czyta się lekko i potoczyście, jednak narracja wytraca impet wraz z włączeniem do tekstu fragmentów dzienników Wisłockiej oraz listów, zarówno pisanych przez nią, jak i otrzymywanych. Sporo w nich rozważań o miłości. Zawartość książki w pełni odpowiada tytułowi, jednakowoż wolałabym poczytać więcej o pracy zawodowej doktor Wisłockiej zamiast o jej kolejnych adoratorach. Najwyraźniej sytuuję się poza targetem.

Moja ocena: 4/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz