„O pożytkach płynących z lektury” – tak można podsumować dzieło Alana Bennetta. To pochwała czytania, ubrana w formę opowiastki o królowej brytyjskiej, która przypadkowo odkryła w sobie zamiłowanie do książek. Monarchini podziela los większości moli książkowych. Zaczyna od lżejszych powieści, by stopniowo przejść do ambitniejszych. Z czasem zakłada zeszyt, w którym notuje swoje wrażenia z lektury. Stosuje rozmaite wybiegi, np. symuluje chorobę, by pozostać w łóżku i czytać; regularnie się spóźnia, nie chcąc oderwać się od ulubionego zajęcia. Na domiar złego Jej Wysokość notorycznie wprawia gości w zakłopotanie, pytając ich podczas oficjalnych spotkań o aktualne lektury lub opinię na temat konkretnego pisarza. Wszystko to nie podoba się dworzanom, którzy zawiązują spisek mający na celu ukrócenie nowego hobby królowej.
Nie ma tu żadnych szczególnie odkrywczych myśli. Dla książkowych pasjonatów oczywiste jest, że czytanie prowadzi do lepszego rozumienia ludzi i świata, może budzić empatię. Niemniej jednak jest to urocza, bezpretensjonalna i pełna humoru opowieść, którą pochłania się jednym tchem. Wielce przyjemna lektura. Warto.
Moja ocena: 4,5/6
Książka przeczytana w ramach wyzwania W świecie książek
O fajnie to brzmi... Chyba się skuszę :)
OdpowiedzUsuńTaka sympatyczna powieść na dzień spędzony w łóżku, podczas lekkiej zimowej grypy :)
OdpowiedzUsuńIliano, lekka i odprężająca lekturka... Dla oddechu można przeczytać.
OdpowiedzUsuńBiedronko, na taką okazję idealna ;-).
Pozdrawiam Was ciepło!
Dość orginalan fabuła, pomysł na książkę z pewnością ciekawy:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ichigol, pomysł rzeczywiście oryginalny... ale tylko pomysł ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Właśnie skończyłam czytać, kapitalna książka, szkoda że taka krótka. :)
OdpowiedzUsuń